layout by wanilijowa

niedziela, 2 listopada 2014

Jak mój Anioł Stróż.

Uśmiechałam się, nieszczerze, ze smutkiem w oczach, ale się uśmiechałam.
Nienawidziłam, szczerze, nienawidziłam.
Czego? Tego niesprawiedliwego życia. Dlaczego, się zastanawiasz.. Bo zabiera nam najwspanialsze osoby..osoby, na których nam zależy..które kochamy..rodziców, dziadków, rodzeństwo, ciocie, wujków, kuzynostwo, ale też przyjaciół. Tak, przyjaciół.
Młodych, silnych, walczących jak żołnierze, kochających..
Ostatnio i ja jednego z nich straciłam, przyjaciela.
Przyjaciela, który wydawałoby się, że jest zdrowszy ode mnie, a jednak musiał się poddać i wywiesić białą flagę.
Odchodzi w spokoju. Z uśmiechem na twarzy, który towarzyszył mu do końca dni.  Który zapamiętam na zawsze.
Choroba serca. Rzadko ktoś przechodził ją tak ciężko, a jednak.
Umiera.
On. A razem z nim cząstka mnie.
Ból po stracie kogoś tak bliskiego jest okropny, nieznośny.
Chciałoby się umrzeć razem z tym kimś, w tym samym czasie, w jednej minucie.. Ale się nie da, po prostu.
Może jest w niebie, może pomiędzy. Ale na pewno jest szczęśliwy, już go nie boli, nie cierpi jak dotąd.
Wiem, że jest tutaj, jest przy mnie i czuwa bym była rozsądna.
22.04. - dzień, którego nie chcę przeżywać raz jeszcze.


Image and video hosting by TinyPic